czwartek, 13 maja 2010

Maj...

No i już 13 maja...

Dziś we Francji - Uroczystość Wniebowstąpienia Pana Jezusa. W całym kraju dzień wolny - właśnie ze względu na to święto.

W Polsce też wyjątkowy dzień, szczególnie w parafii tak bliskiej memu sercu - uroczystość ku czci Matki Bożej Fatimskiej.
Patrzę tak na tę Francję i na Polskę i myślę... Pewnie nie powinno się porównywać, oceniać, ale mimo woli, człowiek przygląda się i wyciąga pewne wnioski.
Maj to dla nas Polaków wyjątkowy miesiąc. Wspomnienia z dzieciństwa. Pachnące bzy, świeży powiew wiosennego wiatru. Przydrożny krzyż, kapliczka i piękny śpiew z głębi serc... "Po górach, dolinach..." I wspólne wołanie do Mamy w niebie, która jest cicha i piękna jak wiosna... "módl się za nami". Czas zatrzymywał się na chwilę, a przyroda z wiosenną radością wpisywała się w śpiew litanii... "łąki umajone, góry, doliny zielone, cieniste gaiki, źródła, kręte strumyki wdzięcznym mruczeniem, ptaszęta słodkim kwileniem..." Dziś w gwarze dnia brakuje tego czasu, tej chwili dla Boga i dla człowieka, pewnie i w Polsce, a tym bardziej tu - we Francji.
Maj to dla wielu z nas miesiąc, kiedy po raz pierwszy przystąpiliśmy do Komunii Świętej. Pierwsza Spowiedź, grzechy spisane wcześniej na kartce, i ten dzień - niedziela. Drżenie w sercu, ale i radość, że zaczyna się coś nowego... I Komunia św., taka trochę inna. Pewnie, że jeszcze dziecinna, prosta, ale inna. Bo bez laptopa, skutera, iPoda, quada i innych "cudów"...
W parafii gdzie stacjonuję też będzie I Komunia św.. Parafia 5 tysięczna. Dzieci aż 9... Ale jest radość. Bo ciekawe jak będzie w przyszłych latach.
Można by powiedzieć: "pustynia"; dobrze, że w Polsce nie jest tak źle. Pewnie dużo w tym racji. Ale...
Dużo mówi się o nowej ewangelizacji, o nowych metodach, nowych środkach. Także w Polsce próbuje się robić dużo nowych pięknych rzeczy, które mają pobudzić wiarę w ludziach. Ale trzeba być czujnym aby nie był to tylko "show", bez treści, bez głębi. Trudne to, a czasem pewnie wydaje się już niemożliwe. Ja jestem optymistą i myślę, że się uda. 
Jak?
Ostatnio otrzymałem łaskę by być w Turynie. Poza modlitwą przed Całunem byłem też w miejscu pracy św. Jana Bosko. Miał on kiedyś piękny sen-wizję. (http://prawdakatolicka-prawdajedyna.blog.onet.pl/Tryumf-Kosciola-w-wizji-swiete,2,ID376317099,n - tu tekst snuZobaczył on wielkie morze, na którym toczyła się straszna bitwa. Dostrzegł on na jednym wielkim statku postać w bieli. Był to papież. Zrozumiał, że walka, którą widzi symbolizuje walkę z Kościołem. Statek z papieżem był bardzo mocno zniszczony przez wrogie wojska. Wydawało się, że statek zostanie pokonany. Ale nagle przed statkiem ukazały się dwie białe kolumny. Kiedy statek do nich zacumował został ocalony i ostatecznie wygrał morską bitwę. Na szczycie pierwszej kolumny stała Maryja, a na drugiej umieszczona była Monstrancja, a w niej żywy Bóg w Eucharystii. To dzięki nim statek Kościoła ocalał.
Myślę, że i dziś nie tylko we Francji, czy w Polsce ale w całym Kościele toczy się taka bitwa, o wiele dusz. I tylko dzięki zakotwiczeniu w Bogu i w Maryi wygramy tę bitwę.
Czy damy radę? 
Jeśli nie my, to kto?
Właśnie ten miesiąc ("Pierwsza Eucharystia", "Maryja") jest dobrym czasem na to, by rozpocząć ten bój.
Więc - jeśli nie dziś, to kiedy?
Naprawdę warto...
Niech natchnieniem do tego będą te dwa filmiki, które umieszczam poniżej (po hiszpańsku i angielsku, ale zrozumiecie :) )
DAMY RADĘ!!! Bo nie jesteśmy sami. :)