niedziela, 29 listopada 2009

Będzie to piękne spotkanie... czyli myśl na początek Adwentu.

Z racji różnych życiowych zawirowań nie odzywałem się przez jakiś czas :)
Ale już jestem. Wybaczcie, że nie będę szczegółowo podejmował, czy rozważał tematu związanego ze wspomnianymi zawirowaniami. Jednakże stanowi on bardzo trafne wprowadzenie do tego, o czym chciałbym dziś napisać.
Ad rem...
Początek Adwentu... Zastanawiam się jak w niego wchodzimy? Dziś podczas pierwszej Mszy św. (o godz. 7.00) dopiero po kilku minutach zorientowałem się, że przez pomyłkę założyłem zielony ornat. W Adwencie obowiązuje fioletowy kolor szat liturgicznych. Szybko się więc zreflektowałem i w czasie pierwszego czytania czmychnąłem do zakrystii ubrać się w przepisowy strój. To wydarzenie dało mi do myślenia... Przecież właśnie dziś rozpoczyna się nowy rok kościelny. To wyjątkowe wydarzenie. Jak w niego wchodzę? A może tak jak z tym zielonym ornatem, z przyzwyczajenia. Kolejny adwent, kolejne roraty... A Pan Bóg chce żeby było inaczej.
Co ma być innego? Dzisiejsza Ewangelia mówi o końcu świata. Chrystus mówi bardzo dokładnie o tym zaskoczeniu. Myślę sobie: jak wiele spraw i wydarzeń nas w życiu zaskakuje. Jednego zaskakuje śmierć bliskiej osoby, kogo innego choroba. Ale żeby nie było tylko negatywnie: kogoś zaskakuje wyróżnienie, nagroda. Życie lubi nas zaskakiwać. Kogoś innego zaskakuje wyjazd zagraniczny na studia, na które nagle zostaje powołany. A potem zaskakuje ich termin przesunięcia... A może te wszystkie wydarzenia to znaki Boże, które mają nas przygotować na to ostateczne przyjście Pana?
Tematyka Armagedonu, Końca Świata jest bardzo żywa. Świadczy o tym chociażby film: 2012. Wpisuje się on w nurt tych ludzi, którzy sugerują datę końca świata, które to wydarzenie miałoby nastąpić właśnie wtedy.
Co na to Kościół? Ano to, że tylko Bóg wie o tym dniu, więc nawet nie ma co wiele polemizować.
Jak przygotować się na to ostateczne spotkanie? Przypomina mi się oklepany przykład homiletyczny, kiedy to    pani zapytała na lekcji dzieci, co by zrobiły, gdyby dowiedziały się, że koniec świata ma nastąpić za chwilę. Jedno dziecko stwierdziło, że klękłoby i prosiło ze strachem o ocalenie. Ktoś inny stwierdził, że pobiegłby do spowiedzi. A pewien chłopiec odrzekł: "A ja bym robił to, co robię do tej pory, bo jestem przygotowany". Oto chrześcijańska postawa...
Znalazłem niedawno ciekawą notkę: "Dzień przed końcem świata. Najdłuższe w historii kolejki do konfesjonałów". Po co odkładać nawrócenie na ostatni moment życia? Chrystus w kontekście końca mówi: "Podnieście głowy i nabierzcie ducha, ponieważ zbliża się wasze ocalenie". Nie mam lękać się przyjścia Pana, jak SANEPIDU, który chce coś kontrolować. Mam czekać na Boga jak na przyjaciela, który raz na zawsze ukróci wszelkie bóle i cierpienia. Mam czekać tak jak pierwsi chrześcijanie ze słowami: "Marana tha".
Na początku Adwentu stawiam sobie postanowienia. Ale nie te tradycyjne, że nie będę jadł cukierków.
Wiec jakie? Ktoś powiedział, że dziś, kiedy potrafimy pływać jak ryby i latać jak ptaki zostało nam już tylko jedno do realizacji: ZACZĄĆ ŻYĆ JAK LUDZIE. Więc niech naszym postanowieniem będzie zbliżyć się do drugiego człowieka przez słowo, rozmowę, zrozumienie... I zbliżyć się do Boga. Nie tylko przez roraty, ale także przez modlitwę, sięgnięcie do Pisma Świętego. A wówczas dzień, który przyjdzie nie będzie strasznym, pełnym trwogi dniem, ale PIĘKNYM SPOTKANIEM, którego sobie życzmy :)

wtorek, 10 listopada 2009

O mieszkaniu przed ślubem...

W nawiązaniu do bylejakości promowanej przez świat...
Ostatnio na KSM-ie omawiając ten temat stwierdziliśmy, że świat dziś akceptuje wiele kwestii, które nie zawsze są dobre. Czy nie jest tak właśnie z kwestią "Mieszkania przed ślubem"?
Poniżej konferencja, która bardzo fajnie ujmuje ten temat.
Gorąco polecam. Jest ona trochę długa, ale naprawdę warto :)




Czekam na Wasze komentarze...

sobota, 7 listopada 2009

Jaka wiara taka ofiara - 32 niedziela zwykła...

W kontekście dzisiejszego fragmentu Ewangelii o ubogiej wdowie przypomina mi się powiedzenie: "Jaka wiara, taka ofiara".
Powiem szczerze, że nigdy nie używałem tego powiedzenia, bo wydawało mi się trącącym materializmem. Ale myślę, że jest w nim wiele prawdy. Oczywiście nie koniecznie ograniczając tego powiedzenia do "niedzielnej tacy".
Bylejakość dotyczy wielu sfer naszego życia. Począwszy od ubioru. Czy dziś istnieje coś takiego jak niedzielny strój? Jak ubiera się młodzież na rozpoczęcie roku szkolnego?
Bylejakość w nauce. Jeśli masz lepsze wyniki to przylepią ci łatkę "kujona". I często taki człowiek jest traktowany jako "kosmita", ktoś z innej planety.
Bylejakość w zachowaniu. Jeśli masz zasady, to jesteś "dziwakiem", "konserwatystą", który nie zna życia. Trzeba przecież iść z duchem czasu... Świat się zmienia...
I zaczynamy się przyzwyczajać do czegoś, co jeszcze przed kilkoma laty było nie do pomyślenia.
Dziś normalnym już nazywane jest mieszkanie ze sobą przed ślubem, sprawdzenie się itp.
Słowo "dziewica" jest słowem bardzo niepopularnym, a pierwsze skojarzenia młodej kobiety określanej takim mianem są raczej negatywne i powodują uśmiech na twarzy.
Ta bylejakość przekłada się też na sferę duchowości.
Na Mszy św. wielu ludzi nie śpiewa, nie odpowiada na słowa kapłana, nie angażuje się w liturgię.
Jak wygląda kwestia piątkowego postu, modlitwy?
Jaka wiara taka ofiara (czyli poświęcenie, zaangażowanie)?
Co więc zrobić? Czy tylko mówić: "poprawcie się, tak nie można, musicie... itp."? Nie znam słusznej odpowiedzi...
Więc potrzeba nam gorliwości... zaczynając od siebie :) Nie mamy być bezkręgowcami (bez kręgosłupa moralnego), ale tymi, którzy mają jasne zasady i potrafią się ich trzymać.
Czekam na Wasze sugestie i komentarze


PS. Uczę się powoli obsługi bloga, więc wybaczcie graficzne niedociągnięcia :)

czwartek, 5 listopada 2009

Czas zacząć...

Jakoś tak przyszła refleksja, żeby założyć bloga. Niejednokrotnie rodzą się w umyśle różne ciekawe myśli, którymi sądzę można się podzielić i czekać także na Wasze refleksje i komentarze.
Może będę publikował tu także moje kazania (przynajmniej ich zarys).
To tyle jak na pierwszy raz.
Dobrej nocki życzę :)