Z racji różnych życiowych zawirowań nie odzywałem się przez jakiś czas :)
Ale już jestem. Wybaczcie, że nie będę szczegółowo podejmował, czy rozważał tematu związanego ze wspomnianymi zawirowaniami. Jednakże stanowi on bardzo trafne wprowadzenie do tego, o czym chciałbym dziś napisać.
Ad rem...
Początek Adwentu... Zastanawiam się jak w niego wchodzimy? Dziś podczas pierwszej Mszy św. (o godz. 7.00) dopiero po kilku minutach zorientowałem się, że przez pomyłkę założyłem zielony ornat. W Adwencie obowiązuje fioletowy kolor szat liturgicznych. Szybko się więc zreflektowałem i w czasie pierwszego czytania czmychnąłem do zakrystii ubrać się w przepisowy strój. To wydarzenie dało mi do myślenia... Przecież właśnie dziś rozpoczyna się nowy rok kościelny. To wyjątkowe wydarzenie. Jak w niego wchodzę? A może tak jak z tym zielonym ornatem, z przyzwyczajenia. Kolejny adwent, kolejne roraty... A Pan Bóg chce żeby było inaczej.
Co ma być innego? Dzisiejsza Ewangelia mówi o końcu świata. Chrystus mówi bardzo dokładnie o tym zaskoczeniu. Myślę sobie: jak wiele spraw i wydarzeń nas w życiu zaskakuje. Jednego zaskakuje śmierć bliskiej osoby, kogo innego choroba. Ale żeby nie było tylko negatywnie: kogoś zaskakuje wyróżnienie, nagroda. Życie lubi nas zaskakiwać. Kogoś innego zaskakuje wyjazd zagraniczny na studia, na które nagle zostaje powołany. A potem zaskakuje ich termin przesunięcia... A może te wszystkie wydarzenia to znaki Boże, które mają nas przygotować na to ostateczne przyjście Pana?
Tematyka Armagedonu, Końca Świata jest bardzo żywa. Świadczy o tym chociażby film: 2012. Wpisuje się on w nurt tych ludzi, którzy sugerują datę końca świata, które to wydarzenie miałoby nastąpić właśnie wtedy.
Co na to Kościół? Ano to, że tylko Bóg wie o tym dniu, więc nawet nie ma co wiele polemizować.
Jak przygotować się na to ostateczne spotkanie? Przypomina mi się oklepany przykład homiletyczny, kiedy to pani zapytała na lekcji dzieci, co by zrobiły, gdyby dowiedziały się, że koniec świata ma nastąpić za chwilę. Jedno dziecko stwierdziło, że klękłoby i prosiło ze strachem o ocalenie. Ktoś inny stwierdził, że pobiegłby do spowiedzi. A pewien chłopiec odrzekł: "A ja bym robił to, co robię do tej pory, bo jestem przygotowany". Oto chrześcijańska postawa...
Znalazłem niedawno ciekawą notkę: "Dzień przed końcem świata. Najdłuższe w historii kolejki do konfesjonałów". Po co odkładać nawrócenie na ostatni moment życia? Chrystus w kontekście końca mówi: "Podnieście głowy i nabierzcie ducha, ponieważ zbliża się wasze ocalenie". Nie mam lękać się przyjścia Pana, jak SANEPIDU, który chce coś kontrolować. Mam czekać na Boga jak na przyjaciela, który raz na zawsze ukróci wszelkie bóle i cierpienia. Mam czekać tak jak pierwsi chrześcijanie ze słowami: "Marana tha".
Na początku Adwentu stawiam sobie postanowienia. Ale nie te tradycyjne, że nie będę jadł cukierków.
Wiec jakie? Ktoś powiedział, że dziś, kiedy potrafimy pływać jak ryby i latać jak ptaki zostało nam już tylko jedno do realizacji: ZACZĄĆ ŻYĆ JAK LUDZIE. Więc niech naszym postanowieniem będzie zbliżyć się do drugiego człowieka przez słowo, rozmowę, zrozumienie... I zbliżyć się do Boga. Nie tylko przez roraty, ale także przez modlitwę, sięgnięcie do Pisma Świętego. A wówczas dzień, który przyjdzie nie będzie strasznym, pełnym trwogi dniem, ale PIĘKNYM SPOTKANIEM, którego sobie życzmy :)
Hmmm... Adwent... Zastanawiam się co wgl oznacza dla mnie to słowo? Z czym mi sie kojarzy... chyba tylko z dzieciństwem... z roratami i ogólnie to chyba tylko tyle...Niestety "tylko" tyle...
OdpowiedzUsuńDziś byłam w Kościele z młodszą kuzynką. Idąc do domu... zapytała mnie... czym jest Adwent... i po co są roraty. Przyznam, że początkowo nie wiedziałam co mam jej odpowiedziec... a niby takie proste pytanie.
Myślę, że czasami przyzwyczajenie sprawia, że nie dostrzegamy ważnych spraw... tylko jak to zmienic?
PIOSENKA O KOŃCU ŚWIATA (Miłosz)
OdpowiedzUsuńW dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.
A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.
Czy jesteśmy gotowi na taką właśnie "Piosenkę o końcu świata"?
"Nic dwa razy się nie zdarza... żaden dzień się nie potwórzy" (W. Szymborska)
Bieżąca chwila jest tym co mamy...
"takaja"
"Na początku Adwentu stawiam sobie postanowienia...ZACZĄĆ ŻYĆ JAK LUDZIE" Bardzo piękne i trafne słowa. Zacznijmy w końcu zauważać siebie..zauważać tych, którzy nas otaczają..po prostu "zacznijmy żyć jak ludzie"!
OdpowiedzUsuńRusek, dzięki za bloga!!
chołek
na początku muszę Cię wyśmiać :D:D:D a poważnie tak myśląc o adwencie to nasuwają mi się dwie myśli. Skoro to jest RADOSNY czas oczekiwania to dlaczego ludzie oblekają się w worki pokutne, krzywią się na propozycję jakiegoś wypadu itd? Drugą myślą,ktora mnie nurtuje to właśnie postanowienia...hmmm po co wyrzekać się czegokolwiek na czas adwentu skoro i tak nie mam zamiaru zmieniać swojego życia??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
a ja muszę wyśmiać ciebie, bo chyba pomyliłaś adwent z wielkim postem. A jak nie masz zamiaru zmieniać swojego życia, to nie zmieniaj. Proste. Nikt Ci nie każe robić postanowień.
OdpowiedzUsuńAdwent nie ma nam się kojarzyć z wyrzeczeniami, lecz z radosnym okresem oczekiwania na Pana...Wiele ludzi mówi zbliża się adwent, więc musze, np. zrezygnować ze słodyczy...Błąd...Adwent ma nam pokazać czym tak naprawdę są święta Bozego Narodzenia...Nie ma być to czas wiekich zakupów, przepychania sięw supermarketach, ale czas, w ktorym każdy z nas ma nauczyć się "bycia prawdziwym człowiekiem", nie "pchanym" przez los, lecz stąpającym twardo po ziemi. Jest to czas wyciszenia, czas rachunku sumienia. Podsumowania całego roku...Mogę też z cała odpowiedzialnością stwierdzić, iż każde kolejne świeta są pryzmatem prezentów, zakupów, "świątecznej gonitwy"...Idąc do miasta widzi się ludzi, ktorzy rzucają sie na wszelakie promocje, oferty...Kazde swieta sa kontynuacja tradycji..Zapominamy o prawdziwych wartościach, pojednaniu, a przedewszystkim o pamiątce Narodzenia Zbawieciela...Bo to chyba najwazniejsze...Dobrze ze zachowujemy tradycje, ale nie zapominajmy, o najważniejszym... Nie mowie tu o wszystkich, ale każdy z nas jest narażony na owe"zapomnienie"...Bardzo łatwo przekroczyć granice świątecznej atmosfery, bo po jakimś czasie staję się to rutyną. I w dzień Bożego Narodzenia nie wiedzimy róznicy, traktujemy to jak każdy kolejny dzień...Magia świat?? oto jest pytanie...
OdpowiedzUsuńDaria;)
Nie mylę adwentu z postem. Przecież napisałam że to RADOSNY czas oczekiwania, dlatego nie rozumiem ludzi, którzy bulwersują się gdy wychodzę gdzieś ze znajomymi, czy też sama coś organizuję.Nie rozumiem ludzi co to pokazują jak się umartwiają, robią jakieś wielkie postanowienia adwentowe skoro nie mają zamiaru się zmieniać na lepsze. Jeśli masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem poproś kogoś o pomoc.
OdpowiedzUsuńA może po prostu adwent to dla niektórych próba zmiany swojego życia na lepsze. Nie zawsze się udaje, bo przecież takie jest żcyie, ale moim zdaniem te próby są bardzo ważne. Nie poddajemy się, walczymy ze swoimi słabościami. Adwent dla wszystkich ludzi (nawer tych, którzy nie robią postanowień) jest czasem reflesji nad życiem. Człowiek nie jest idealny więc sądzę, że warto próbować. Zachęcam.
OdpowiedzUsuńd.