sobota, 11 stycznia 2014

Zgubne przyzwyczajenie.

Jest już wieczór... W rogu ekranu mojego laptopa godzina 22.20. Uświadamiam sobie, że chyba jeszcze nigdy nie napisałem żadnego wpisu rano. Hmm... pewnie w moim przypadku wieczór sprzyja zbieraniu myśli. Boję się, czy dam je radę tutaj wszystkie zmieścić...

Za oknem zima. 10 stopni. I wcale nie na minusie! Myślę sobie, że chyba już się trochę przyzwyczailiśmy, że kolejne święta minęły bez śniegu. Przyzwyczajenie... to niedobra sprawa! Warto tęsknić za tą prawdziwą zimą, taką jak "Pan Bóg (w naszej strefie klimatycznej) przykazał" - z mrozem i śniegiem.

Tradycyjnie, jak to robię kilka razy w ciągu dnia, sprawdzam wiadomości sportowe na jednej z popularnych stron internetowych. Ale ej! Moment! Coś jest nie tak! Zanim dotrę do interesujących wiadomości muszę przebrnąć, wręcz przebić się przez gąszcz takich tytułów jak: "Gwiazda niechcący pokazała zbyt wiele", "Aleksandra Szwed bez bielizny", "Pupa gigant powróciła", "Obiekt pożądania mężczyzn zmorą wielu kobiet" itd.... Przepraszam Was, ale to napotkana przeze mnie rzeczywistość. Zanim przebijam się do interesującej mnie informacji na temat dzisiejszej lokaty naszych rodaków w kolejnym etapie rajdu Dakar, muszę najpierw przebić się przez przynajmniej kilka prowokujących fotografii, których kadr nie jest wcale skierowany na twarze, ale raczej na inne części ciała, które trafnie podsumowują przytoczone przeze mnie wyżej tytuły. Mam wrażenie, że że jestem na jakimś funpage`u miłośników plaży w Chałupach. Ale nie! To jest zwykła strona informacyjna. 

Niestety uświadamiam sobie, że taki układ informacji nie wynika z faktu, że jest już po godzinie 22, ale tak jest w ciągu całego dnia! Postanawiam wejść na jeszcze 2 inne strony - ogólnopolskie, popularne. Niestety, moje przypuszczenie się potwierdza. Ta sama sieczka. 

Uświadamiam sobie, że ten temat jest motywem przewodnim wielu reklam. Tych telewizyjnych i tych na ulicach. Jogurt, parkiet, buty, gazeta - wszystko musi być okraszone nutą erotyzmu. No tak, w dobie kryzysu liczy się efektywność.

Od wielu lat mam taką zasadę, że obserwuję to, tworzy młodzież, którą znam. Także to, co tworzą w zakresie życia wirtualnego. Kiedyś były to fotoblogi. Dziś częściej aski, instagramy i inne cuda na kiju. To oddaje, to czym żyją. Jakie są moje wnioski? Chyba przerażające. Myślę, że można podsumować to: "Rozmowy o 4 literach Maryni" - w sensie symbolicznym, ale i dosłownym. No, ale cóż się dziwić? Żyjemy w epoce panseksualizmu. "Róbta, co chceta", a potem się nie dziwta...

"No, ale niechże ksiądz już nie przesadza. Przecież to nic nowego". Zgadza się. Tylko wydaje mi się, że o sprawach, o których mówiło się kiedyś po cichu, z wypiekiem na twarzy, dziś mówi się zupełnie bez skrępowania. A wszelką kontestację takiego trybu egzystencji współczesnego człowieka traktuje się jako zaściankowość i radykalny konserwatyzm.

Gonimy za tym, aby nie być z tyłu za Europą. A cóż ona nam proponuje? Krótko mówiąc - nachalną seksualizację od przedszkola. Nie pora, aby dziś o tym już pisać, bo to temat rzeka. Zainteresowanych odsyłam do (przerażających) materiałów WHO (http://www.stop-seksualizacji.pl/index.php/component/k2/item/14-edukacja-seksualna-narzedziem-seksualizowania-dzieci-i-mlodziezy)

Najgorsze, że już się do tego przyzwyczailiśmy, że to tak po prostu jest. Przyzwyczajenie... to niedobra sprawa! Warto zatęsknić za tym, żeby było, jak to Pan Bóg przykazał. A przecież On dał nam seksualność jako ten jeden z najpiękniejszych darów. To ona ma wyrażać miłość, jedność. To ona jest drogą przekazywania życia. Bóg dał człowiekowi moc bycia współtwórcą! ! 

Niestety to próbuje się zwulgaryzować, sprowadzić jedynie do sfery czysto biologicznej, fizjologicznej, utylitarnej. "Czystość, dziewictwo, zasady" - to w języku świata terminy pejoratywne, trącące średniowieczem. A co jeszcze bardziej ciekawe, w dobie mówienia o tolerancji to Ty musisz się tłumaczyć i często uznawany jesteś za odstającego od normy, kiedy mówisz, "ja jeszcze nie; ja chcę z tym poczekać do ślubu". Z mojego "podwórka" dopowiem, że rozmowy dotyczące kapłaństwa często sprowadzają się do stwierdzenia: "Jak Ty tak dajesz radę w celibacie? Stary, ale Ty się musisz męczyć".

Jakiś czas temu zabierałem się do wpisu na temat głośnej kwestii związanej z przypadkami pedofilii wśród duchownych. Dziś już pył po tamtych wydarzeniach opadł, ale wszyscy dobrze pamiętamy wielką nagonkę medialną, dyskusje, rozważania, wypowiedzi "mądrych głów" na temat, "jaki to wielki problem z pedofilią ma Kościół". Oczywiście w żadnym wypadku nie chcę w tym miejscu być adwokatem tych kilku duchownych, którzy dopuścili się karygodnych czynów. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na zasadniczą sprawę. Czy wszechobecne bombardowanie tematyką rozporkową, o której dziś napisałem nie jest formą masowej psychologicznej pedofilii dotykającej tysięcy młodych umysłów i serc? Czemu o tym nikt nie mówi?

W roku 2013 w polskich więzieniach przebywało 1454 osób skazanych za pedofilię (http://gosc.pl/doc/1842118.Kto-przeprosi-ksiedza). Zgadnijcie ile wśród nich to księża? JEDEN! Oczywiście, bezsprzecznie to był o jeden za dużo. Ktoś z moich znajomych komentując te liczby powiedział: "Nie wie ksiądz o co chodzi? Chodzi o wbicie klina między duchowieństwo a dzieci i młodzież. Chodzi o to, aby odciągnąć ich od Kościoła, który jest ostatnim bastionem, który mówi o wartościach, zasadach. Jeśli odciągnie się ich od tego, będzie można nimi manipulować, bazując przede wszystkim na tych najbardziej podstawowych instynktach". 

Niestety te przypuszczenia już okazują się rzeczywistością. Znajomy ksiądz chciał organizować wycieczkę dla ministrantów. Kilkoro z rodziców wycofało się mówiąc: "No wie ksiądz, ten nasz to raczej nie pojedzie. Bo teraz tyle tych różnych doniesień w mediach. Wie ksiądz, ludzie będą gadali..."

Tak, walka trwa...
To chyba tyle na dziś :)

Powiecie: "Ale się rozpisał. Rzadziej pisze, ale jak już pisze to tyle, że ho ho! No i znów negatywnie". No tak, gdzieś te żale trzeba wylać, co nie? ;) Ale, ale! Żeby nie było, że ze mnie taki pesymista! Kochani! Życie jest piękne! Zachęcam do walki o czystość i prawdziwą miłość. Warto! Dlatego umieszczam poniżej piękne świadectwo. Wielu z Was już je widziało, ale może nie wszyscy! Walczmy o czystość umysłów i serc. Warto! Z tego jest wielka siła! Nie przyzwyczajajmy się do bylejakości!


6 komentarzy:

  1. Z mózgu żeś mi to wydarł! W młodych nadzieja- niech walczą o piękno i sens bytowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprócz nachalnej seksualizacji jest jeszcze nachalna zgubna strefa magii. Co rusz włącza mi się reklama typu: wróżenie z ręki, wróżenie z tarota, wylosuj swój szczęśliwy numer itp.

      Usuń
    2. Burza w mózgu. Jak podejść do tak wspaniałego tekstu jeśli weźmie się pod uwagę, że osoba która go pisze sama nie żyje w czystości. Ale niech sam Bóg to kiedyś osądzi. Jestem zdruzgotana ,ale modlę się i proszę o nawrócenie i Boże Miłosierdzie.

      Usuń
    3. Drogi Anonimie! Ale pocisk!
      Skad takie mocne oskarzenie pod moim adresem?!
      To prawda, ze szatan uderza szczegolnie w kaplanow i pewnie wlasnie dotyka w nich tej kwestii czystosci, aby zamknac im usta. Mi z Boza pomoca udaje sie wygrywac te walke. Prosze wiec nie rzucac tak mocnych oskarzen.
      W razie watpliwosci chetnie odpowiem na wszelkie pytania: tomaszsyldatk@gmail.com

      Usuń
    4. Bardzo gorąco PRZEPRASZAM. Sądząc po wyżej podanym adresie, to co zostało przeze mnie napisane trafiło nie do tej osoby o której myślałam. Jeszcze raz PRZEPRASZAM a jako zadośćuczynienie będę pamiętała przy okazji modlitwy za kapłanów. Niech Dobry Bóg księdzu błogosławi i wspiera swą łaską w tej niełatwej w dzisiejszych czasach posłudze.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń