Ostatnie dni Wielkiego Postu... ile to jeszcze rzeczy trzeba zrobić... i znów na ostatni moment.
Jakoś inaczej niż zwykle przeżywam ten czas. Może dlatego, że nie mam możliwości uczestniczyć w cotygodniowej Drodze Krzyżowej, Gorzkich Żalach. Przeżywam ten czas bez typowych rekolekcji wielkopostnych, czy kazań pasyjnych... Jest inaczej.
Za tydzień rozpoczyna się Triduum Paschalne... Czy ja to czuję?
Pamiętam, że w dobrym przygotowaniu do Wielkanocy kiedyś służyło nam to, że np. słuchało się mniej radia, albo wcale w ogóle rezygnowało się z muzyki.
Ostatnie rozmowy ze znajomymi pomogły nam dojść do niemal identycznych wniosków. Otóż zauważyliśmy, że dziś, nawet w Polsce, Wielki Post jest przeżywany już zupełnie inaczej niż było to całkiem niedawno. Oto choćby jeden przykład. Otóż czytam na jednej z lokalnych stron, dotyczących mojego miasta rodzinnego, że w minioną sobotę (09.04.2011) odbyła się dyskoteka w stylu lat 80-tych i 90-tych. Organizatorzy, za pośrednictwem mediów, zapraszali gorąco do udziału, a także do przebrania się w ubrania z tamtych lat...
Może ktoś powie: "Czym ty się chłopie dziwisz?". Faktycznie, przeglądając niedawno różne informacje znalazłem wiele tego typu "akcji", jak np.: koncerty, wybory Miss, konkursy tańca dyskotekowego etc. Owszem, świat tak czyni... Ale myślę sobie, że kiedy przestanę się temu dziwić, to będzie bardzo zły znak świadczący o moim stanie ducha.
Mam świadomość, że tego typu "imprezy" to nie nowość (sam pamiętam gdy wiele lat podczas Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek przechodziliśmy obok dyskoteki, która tego dnia tętniła swoim życiem). Ale kiedyś to był chyba wyjątek. A dziś mówi się: "to jest normalne", że "to norma"...
Po co więc jest nam dany czas 40 dniu dni? Czy nie lepiej byłoby ograniczyć Wielki Post do np. 1 lub (maksymalnie) 2 tygodni. Też byśmy się wyrobili... A nie?
Przecież kupić jajka i białą kiełbasę na święconkę się zdąży... A i spowiedź wielkanocną może się uda "odhaczyć", jak dobrze...
Ale czy naprawdę o to chodzi? Czy Wielkanoc mam ograniczyć się do święconki, zająca i lanego Poniedziałku?
Te ostatnie dni mogą być czasem ważnej refleksji i swoistym rachunkiem sumienia.
Jak przeżyłem ten czas przygotowania? Czy potrafię pościć? (Polska to jedyny kraj w Europie, gdzie pości się w każdy piątek - to nasz wielki skarb!). Jeżeli nie potrafię odmówić sobie "głupiej" kiełbaski, schabowego lub parówki w piątek (w sytuacji gdzie innych produktów są setki), to czy moja wiara ma w ogóle jakąkolwiek namiastkę "głębi"? Jeżeli nie stać mnie na wykonanie takiego "drobiazgu", to czy stać mnie na cokolwiek?
Pytań wiele... Ale jest jeszcze kilka dni...
I znów wszystko na ostatnią chwilę... Ale On czeka, on JEST...
Daj Mu szansę, by on mógł w Tobie umrzeć i zmartwychwstać!
PS. Z dedykacją dla wszystkich, na ostatnie dni Wielkiego Postu:
Tak w ramach "post scriptum"... dla tych, którzy nie zdążyli (z różnych powodów) uczestniczyć w rekolekcjach wielkopostnych, polecam internetową formę.
OdpowiedzUsuńProponuję piękne rekolekcje ks. Bpa Edwarda Dajczaka. Rekolekcje były wygłoszone kilka tygodni temu w Pile.
Możecie je znaleźć pod adresem:
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=25227
Pozdrawiam :) I zapraszam do komentarzy :)
Poprzez Twój wpis o Wielkim Poście, stwierdzam, że dla mnie tegoroczny Post nie był przeżyty tak jak powinien być przeżyty .. Nie przez jakieś imprezy, czy nie wykonanie `drobiazgu`, wyrzeczenia się.. Myślę, że przez zawirowanie w szkole, w domu.. Może się usprawiedliwiam, ale mam nadzieję, że przez te ostatnie dni, zdołam się `ogarnąć` i jeszcze coś zrobić dla ducha..
OdpowiedzUsuńChyba go za bardzo zaniedbałam .. ;/
Skłoniło mnie do refleksji i teraz tylko muszę zacząć działać..
Dziękuję :)
Pozdrawiam ! ;)
W pełni się zgadzam z księdza przemyśleniami. Dopiero teraz, gdy jestem na studiach, zauważam, jak wiele osób nie zwraca uwagi na Wielki Post i nie potrafi uczynić żadnego 'drobiazgu' przez te 40 dni. Mieszkam w akademiku i na ten wyjątkowy czas nie zauważyłem tu żadnych zmian: jak zwykle głośna muzyka, imprezy, alkohol, grillowanie... Nie wspominając o imprezach i koncertach organizowanych przez kluby studenckie. W ogóle wielu moich znajomych dziwiło się, gdy im powiedziałem, że postanowienie wielkopostne. Przecież takie rzeczy są 'dla dzieci'. No cóż, smutna rzeczywistość...
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że dla mnie czas który się zbliża a jest nim Wielki Tydzień,to czas przemyśleń ale i czas radości, bo przeżywamy ten czas rozważając Mękę Pańską,oczekując na Zmartwychwstanie.
OdpowiedzUsuńCiesze się że to już za kilka dni i że znowu zabrzmi radosne Alleluja,dla mnie jak i za równo dla innych to najważniejszy czas w okresie roku Liturgicznego.
Co do wpisu powyżej zgadzam się, jeśli nie zwolniłeś tempa to może warto zrobić to teraz i wyciszyć się w tych nadchodzących dniach? co prawda są to ostatnie dni ale warto to zrobić, jak to mówi refren jednej z piosenek Natalii Kukulskiej, "Lepiej Późno niż Wcale"
Pozdrawiam.
Wiesz ksiądz... Sam fakt, że w tym roku, mojej (co prawda dość ateistycznej szkole) nie zrobili rekolekcji. Bo są misje w parafii. Nie można były choć jednej konferencji, wyjścia do kina na film o Janie Pawle II czy czegoś takiego. Nawet na religii ksiądz wolał dalej jechać z tematem, niż mówić o dobrym przeżywaniu Wielkiego Tygodnia czy Wielkiego Postu. Gdyby nie to, że my jako grupa muzyczna, śpiewaliśmy na rekolekcjach dla "7" to przez Wielkanocą nie przeżyłabym żadnych rekolekcji, a te dały mi pewnego kopniaka, między innymi w stronę konfesjonału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dzięki za fajny artykuł :)
59 year old Legal Assistant Tessa Pullin, hailing from Madoc enjoys watching movies like Melancholia and Drawing. Took a trip to Historic Centre of Sighisoara and drives a Ferrari 250 GT LWB California. kliknij tutaj, aby przeczytac
OdpowiedzUsuń